Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/22

Ta strona została skorygowana.

zaś Nijorów był bezbronny — spętano mu ręce i nogi.
Sam Hawkens i Hobble-Frank wypełzli z pomiędzy głazów. Sam rzekł swoją osobliwą manierą:
— Czerwoni gentlemani tego się nie spodziewali! Trzystu takich drabów pozwala się zapędzić w kozi róg przez dwóch ludzi. Takiego wypadku mój siwy włos nie pamięta! Gdyby nawet się nie powiodło, rezultat odwlókłby się tylko, gdyż obaj czailiśmy się tutaj, aby was uwolnić, hihihihi!
— Tak, — potwierdził hobble-Frank — że wydobylibyśmy was, to pewne, jak amen w pacierzu. Czy dziesięciu, czy też stu Indjan, — dla nas to drobnostka.
— Tak, jesteście nadzwyczajnymi bohaterami, — rzekł Old Shatterhand napoły rozgniewany, napoły rozbawiony. — Gdzieżeście się wałęsali? Zdaje się, że poszliście na spacerek, zamiast spać?
— Na spacerek? O nie! Miałem sen, który podniecił moją duszę internistycznie, — ocknąłem się i zauważyłem ku memu zdumieniu, że niema pana kantora. Obudziłem więc mego przyjaciela Sama i poszliśmy, aby wskrzesić obecność zaginionego. Tymczasem zdarzyła się napaść, której nie mogliśmy przeszkodzić. Widzieliśmy z ukrycia, jak was przenoszono. Zeszliśmy do doliny, aby czatować na chwilę stosowną do auksyljacji.

20