— Przyrzekasz? — zawołał.
— Tak. A czy Winnetou złamał kiedy swoje słowo?
— Nie. — Teraz powiedz mi, jak się zachowacie wobec nas, skoro pozwolimy wam odejść!
— Tak, jak wy wobec nas. Jeśli pojedziecie za nami, aby walczyć, oczywiście, będziemy się bronić.
— Dokąd się zwrócicie? Czy do Nawajów?
— Musimy ścigać trzech zbiegów. Pojedziemy wślad za nimi. Jeśli umkną do Nawajów, my za nimi.
— I wspomożecie ich w walce z nami?
— Będziemy ich nakłaniać do zgody, jak nakłaniałem ciebie. Powiedziałem ci już, że nie jesteśmy ani waszymi, ani ich wrogami. Zdecyduj się szybko! Musimy zaraz wyruszyć, aby uciekinierzy nie ubiegli nas o zbyt wielki szmat drogi.
Mokaszi przymknął powieki, aby wszystko sobie w duchu rozważyć; podniósł je po chwili i oświadczył: — Odzyskacie swoją własność i będziecie mogli spokojnie odjechać.
— A więc zaniechacie pościgu?
— Przestaniemy o was myśleć. Wzamian
Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/31
Ta strona została skorygowana.
29