— Tak.
— A więc myślisz, że teraz wprost podążymy do Nawajów?
— Będziemy musieli, ponieważ do nich pojechał król naftowy,
— Hm! Należy tak przypuszczać. Szubrawcy nie mają broni, nie mogą zatem ubić zwierzyny. Głód zmusi ich do szukania towarzystwa, tam, dokąd dążą, niema nikogo, oprócz Nawajów. Pytanie, jak. Indjanie ich przyjmą.
— Dobrze.
— Dosyć wątpliwe, aczkolwiek i to może się zdarzyć. Jeśli oświadczą, że są wrogami Nijorów, że byli u nich w niewoli, i że udało im się zbiec, Nawajowie nie odmówią gościny.
— Zależy od tego, co opowiedzą. Nitsas-Ini, wielki wódz Nawajów, jest mądrym człowiekiem; wybada, każde ich słowo, zanim uwierzy. Ale spójrz na Nijorów! Dosiadają koni.
Tak było w istocie. Mokaszi oznajmił swym wojownikom, że zawarł pokój. Niebardzo byli zadowoleni z tego obrotu sprawy, musieli się jednak zgodzić, albowiem wypalono kalumet. Zawstydzeni i rozgniewani nieprzyjemnem dla nich zakończeniem przygody, pragnęli jak najprędzej
Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/33
Ta strona została skorygowana.
31