— Dzięki małemu scyzorykowi, którego Nijorowie nie zauważyli. Wprawdzie ręce mieliśmy spętane, ale jeden z moich towarzyszów zdołał sięgnąć do kieszeni, wyjąć nożyk i otworzyć. Skoro tylko przeciął mi więzy, uwolniłem przyjaciół.
Wielki Piorun przez chwilę spoglądał w ziemię; następnie szybko podniósł głowę i zapytał:
— A potem?
— Potem skoczyliśmy i pomknęli do koni, dopadliśmy trzech pierwszych lepszych i puściliśmy je w cwał.
— Czy ścigano was?
— Tak, ale nie dogoniono.
— Dlaczego nie uwolniliście pozostałych?
Było to kłopotliwe pytanie. Wódz wraził spojrzenie w króla naftowego. Grinley, uświadamiając sobie, że musi zachować spokój, odparł:
— Ponieważ nie mieliśmy czasu. Jeden ze strażników dostrzegł nasze ruchy; podszedł do nas; oczywiście, nic innego nam nie pozostało, jak czmychnąć.
Pewny, że ta odpowiedź zadowoliła wodza, nie domyślił się pułapki, skoro wódz zapytał:
— Czy masz scyzoryk?
— Tak.
— Leżeliście obok innych jeńców?
Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/55
Ta strona została skorygowana.
53