Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/59

Ta strona została skorygowana.

mojej dłoni, któregoby stopa moja nie znała. Niema tam śladu nafty. Jesteś oszustem!
— Do piorunów! — krzyknął Grinley. — Czy mam — — —
— Milczeć! — krzyknął wódz. — Odrazu po was poznałem, że nie jesteście uczciwymi ludźmi, i tylko z musu wypaliłem kalumet.
— A więc szukasz wybiegu, aby złamać słowo? Wielki Piorun uczynił dumny gest i odpowiedział z lekceważącym uśmiechem na wargach:
— Dla takich ludzi, jak wy, nikt mi nie zarzuci, żem złamał słowo.
— Więc wydajcie nam broń, amunicję i mięso, i pozwólcie odjechać! A zwróć też mój papier! Czemu go schowałeś?
— Zwrócę nie tobie, ale temu, od kogo ten papier wyłudziłeś. Oszukałeś na tę sumę białego, któremu sprzedałeś nieistniejące źródło nafty! Wolf będzie wiedział, co z tem zrobić.
Wyciągnął papier z za pasa i, mrugnąwszy znacząco, wręczył Wolfowi, który natychmiast schował go do kieszeni.
— Stój! — zawołał Grinley, wściekle błyskając oczami. — Ten papier do mnie należy!
— Tak — odpowiedział z uśmiechem Wolf.
— A zatem, zwróć pan!

57