po Dzikim Zachodzie z setką tysięcy w kieszeni, a jeśli się biega, to trzeba pieniądze skrzętnie schować i nie pokazywać nikomu. Nic więcej nie mam do powiedzenia!
Podniósł się i chciał odejść. Lecz Grinley chwycił go za ramię i huknął:
— Oddaj papier, bo pana zaduszę!
Silnym ruchem Wolf odtrącił natręta, wyjął rewolwer, wycelował i odpowiedział groźnie:
— Nie waż się zbliżyć, choćby o jeden krok, bo wpędzę panu kulę do czaszki! Zostańcie u nas, lub odjedźcie, — wszystko mi jedno; ale papieru nie wydam, dopóki nie uwolnię bratanka i nie rozmówię się z bankierem. Na teraz dosyć!
Odszedł. Król nafty musiał się temu przyglądać ze zgrzytaniem zębów i z bezsilną wściekłością. Z wrócił się do wodza, który jednakże wysłuchał go z uśmiechem i odpowiedział spokojnie:
— Wolf jest człowiekiem wolnym; może czynić, co mu się podoba. Jeśli zostaniesz u nas, odzyskasz papier.
— Lecz ja muszę odjechać!
— W takim razie bankier ci go prześle. Przyniosłeś nam wiadomość, za którą ci daję broń, amunicję i mięso, aczkolwiek na pewno jest fałszywa. Nie żądaj wiecej! Czy chcesz u nas zostać?
Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/63
Ta strona została skorygowana.
61