— Fitifitifitifiti, fititi, fititi, fititi, fititi, fitifitifiti, fititi fititi, ti!
Indjanie zerwali się ze snu i nadsłuchiwali zdumieni. Czy to był głos ludzki, czy głos instrumentu? Wódz podszedł do żony i zapytał:
— Czy słyszałaś? Jeszcze nigdy podobny dźwięk nie przeszył mego ucha. Cóżto mogło być?
— Ktoś naśladował skrzypce i śpiewał walca — odpowiedziała.
— Skrzypce? Walca? Cóżto jest? Nie pojmuję.
Chciała mu wyjaśnić, gdy znowu rozległo się:
— Clilililililili, lilili, lilili. Clilililili, lilili, lilili, lilili, li!
— Tym razem co innego! — szepnął wódz.
— Naśladowanie dźwięków klarnetu.
— Klarnetu? Nie znam. Sądzę, że tam...
— Treereeree tee — — tee — — tee — — treereeree tee — — tee — — tee — —!
— To trąba! — objaśniła squaw, też nie wiedząc, co o tem myśleć.
Zanim wódz zdążył odpowiedzieć, rozbrzmiało znowu;
— Czyng, czyng, czyng, czyngbumbum, ezyngbumbum, czyng, czyng, czyng, czyngbumbum, czyngbumbum bum — —!
Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/72
Ta strona została skorygowana.
70