Wielki Piorun podszedł do cudacznego gościa i zapytał:
— Co tu robisz po nocy? Kim jesteś i gdzie są twoi towarzysze?
Mówił napół po angielsku, a napół po indjańsku. Zagadnięty nie zrozumiał, domyślił się jednak, czego od niego żądają, i odrzekł po niemiecku:
— Dobrywieczór, moi panowie! Jestem pan kantor emeritus Mateusz Aureljusz Hampel z Klotzsche pod Dreznem. Czemu zakłóciliście moje studja? Naprawdę, przemokłem do nitki!
Czerwoni nie rozumieli ani w ząb; ale można sobie wyobrazić radość białej squaw, gdy usłyszała dźwięki ojczystej mowy. Podeszła szybko do emeritusa i zawołała:
— Mówi pan po niemiecku? Jest pan kantorem z okolic Drezna? Jakże, na miłość Boską, dostał się pan tutaj, nad Chelly?
Teraz zkolei zdumienie udzieliło się panu kantorowi. Cofnął się o kilka kroków i zawołał, klaszcząc w dłonie:
— Dźwięki mojej mowy ojczystej w tych ustach! Indjanka, prawdziwa Indjanka, mówiąca po niemiecku!
— Myli się pan; jestem wprawdzie żoną Indjanina, wodza Nawajów, ale rodowitą Niemką.
— I pani poślubiła Indjanina? Jak się nazywa pani małżonek?
Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/74
Ta strona została skorygowana.
72