nie rzeki na wysokiem drzewie, które obrałem sobie za punkt obserwacyjny, i zobaczyłem, jak jechaliście przeciwległym brzegiem.
— A więc i Nijorowie mogli nas widzieć?
— Nie. Wiem na pewno, bo ich podsłuchiwałem. Szi-So dotrzymywał nam towarzystwa. Pilnował koni, podczas gdy ja i Winnetou skradaliśmy się do wroga. Wróciłem teraz wraz z Szi-So, aby moim białym przyjaciołom przynieść wiadomości i aby odwiedzić moich czerwonych braci. Winnetou został na czatach.
— Jutro Nijorowie wpadną w nasze ręce.
— Tak też sądzę, aczkolwiek przypuszczenie mego brata opiera się na fałszywych przesłankach.
— Old Shatterhand się myli. Mam na myśli to samo, co on. Nijorowie zastaną pustkę w naszym obozie, i pojadą naszym śladem.
— Nijorowie, zanim pojadą do waszego obozu, napadną na nas, białych. Nie wiedzą bynajmniej, że wojownicy Nawajów opuścili obóz.
— Uff!
— Sądzą, że my jedziemy za nimi, aby odszukać Nawajów; zatrzymali się nad Zimo-
Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/93
Ta strona została skorygowana.
91