Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/98

Ta strona została skorygowana.

miejscowością. Za wiele trudu i mitręgi dla jednego wywiadowcy.
— Pojedziemy obaj.
— Tak. Właściwie powinniśmy zabrać ze sobą jeszcze kogoś.
— Poco?
— Jeśli na nas zechcą napaść, obronimy się o własnych siłach; ale, jeśli nie mają takich względem nas zamiarów, lecz poprostu wyruszyli na Nawajów, musimy tamtych zawiadomić. Jednakże nikt z nas dwóch nie może się oddalić. Musimy zatem zabrać ze sobą jeszcze kogoś.
— Winnetou proponuje Szi-So. Jest dobrym jeźdźcem i zna tę miejscowość lepiej, niż kto inny. Czy powiadomimy naszych towarzyszów o celu tej wycieczki?
— Czy mój brat Winnetou sądzi, że lepiej przed nimi utaić?
— Tak. Nie wszyscy mężowie w naszym gronie są bohaterami, a squaws i dzieciom nie wolno nadaremnie rozpowiadać o niebezpieczeństwach.
Szybko powzięli postanowienie i niemniej szybko wprowadzili je w czyn. Już po krótkim czasie razem z Szi-So galopowali na przodzie, podczas gdy reszta towarzystwa nadal jechała powolnym krokiem.
Teren był gładki. Na lewo ciągnął się płaski nagi step; po prawej stronie płynęła rzeka, obrze-

96