jem porucznik. — Powstrzymuję się oczywiście od własnego sądu, dopóki oskarżyciel nie przedłoży dowodów.
— Radzę tak postąpić.
Sekundandant podniósł głowę z nad opatrunku i, ściągnąwszy brwi, zapytał:
— Czy to groźba, rotmistrzu?
— Tak jest — brzmiała odpowiedź.
Porucznik wypuścił z rąk opatrunek i odsunął się od rotmistrza.
— Wypraszam to sobie kategorycznie. W służbie jest sennor moim zwierzchnikiem, ale w sprawach honorowych jesteśmy sobie zupełnie równi. Zachowania pańskiego wobec mnie nie pojmuję; oświadczam panu, że natychmiast po powrocie będę mówił z doktorem Sternauem. Oskarżył was o zamiar skrytobójczego morderstwa. Jeżeli oskarżenie jest niesłuszne, musi odwołać je i dać satysfakcję; jeżeli miało podstawy, wyciągnę odpowiednie konsekwencje.
— Zabraniam panu rozmawiać z tym człowiekiem — obruszył się rotmistrz.
— Może mi sennor rozkazywać wyłącznie w sprawach służbowych, nigdy w osobistych. Oto mój pogląd na sprawę. Jeżeli mam dokończyć opatrunku, proszę o przerwanie dotychczasowej rozmowy.
Rotmistrz zamilkł, chcąc nie chcąc, i wyciągnął do sekundanta ramię. Gniew, od którego wrzał cały, wzburzył mu krew, więc opatrunek trwał długo. Podczas gdy porucznik krzątał się około jego rany, rotmistrz zamienił z porucznikiem Pardero kilka spojrzeń, które powiedziały mu, że Pardero będzie jego sprzymierzeńcem.
Strona:Karol May - Ku Mapimi.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.
121