— Czy to prawda, że pan jest bratem sennora Antonio?
Unger skierował na niego oczy i odrzekł:
— Tak; jestem jego bratem.
— Pan jest marynarzem? Opowiadał nam wiele o panu.
— Umarłem, zabili mnie... — jęczał obłąkany.
Sternau przez cały czas nie spuszczał oka z nieszczęśliwego; teraz zapytał:
— Co jest przyczyną jego choroby?
— Uderzenie w głowę — odpowiedział Arbellez.
— Czy był tu lekarz?
— Tak, przez dłuższy czas.
— I powiedział, że niema ratunku? W takim razie był to nieuk, ignorant. Niech się pan uspokoi, panie Unger. Brat pański nie jest obłąkany, tylko umysł ma przyćmiony, a to da się wyleczyć.
Po tych słowach rozległ się radosny okrzyk. Wydała go Emma Arbellez. Podbiegła do Sternaua, chwyciła go za ręce, pytając:
— Czy pan mówi prawdę? Jest pan lekarzem?
— Tak, jestem lekarzem i spodziewam się, że niewszystko jeszcze stracone. Gdy się tylko dowiem szczegółowo, wśród jakich okoliczności uległ temu wypadkowi, będę mógł powiedzieć pani z całą pewnością, czy ratunek możliwy.
— Więc opowiem panu...
— Nie, sennorito, nie teraz — przerwał Sternau. — Odłożymy to na bardziej odpowiednią, spokojniejszą chwilę. Teraz musimy omówić inną sprawę, równie ważną i konieczną.
Strona:Karol May - Ku Mapimi.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.
12