Strona:Karol May - Ku Mapimi.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

— Emma... O Boże, śniło mi się, że ten Alfonso chciał mnie zabić; spotkałem go w jaskini, w której ukryty był skarb królewski. Czy to prawda, że jestem u ciebie?
— Tak, jesteś u mnie, mój Antonio, — odpowiedziała, biorąc go w ogromnem wzruszeniu za rękę.
Unger chwycił się nagle za przewiązaną głowę.
— Ale głowa boli mnie właśnie w tem miejscu, w które otrzymałem uderzenie, — rzekł. — Dlaczego jestem przewiązany, Emmo?
— Jesteś raniony zlekka,
— Tak, czuję to, — odpowiedział. — Opowiesz mi wszystko później. Teraz chcę spać; jestem bardzo zmęczony.
Zamknął oczy; za chwilę zaczął oddychać miarowo. Sternau wyszedł z za kotary i, rozpromieniony, szepnął:
— Wygraliśmy, udała się operacja. Jeżeli gorączka przejdzie, będzie zdrów. Niech pan zejdzie nadół, sennor Arbellez, i zaniesie domownikom radosną wiadomość. Będę tu czuwał wraz z sennoritą.
Dzielny hacjendero udał się nadół; nowina, którą przyniósł, napełniła wszystkich nieopisaną radością.
Następna doba minęła pomyślnie. Tylko ranek przyniósł pewien niepokój, nie związany jednak z osobą chorego. Przybył wódz Miksteków, Bawole Czoło, i kazał się zaprowadzić do Arbelleza, przyniósł wiadomość o planowanym zamachu na hacjendę. Arbellez, ochłonąwszy z pierwszego przerażenia, powiedział:
— Pójdę po sennora Sternaua.
— Po sennora Sternaua? Po wielkiego nieznajomego,

18