Strona:Karol May - Ku Mapimi.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

czył wódz Miksteków. Sternau powitał Indjanina z uśmiechem i rzekł:
— Słyszałem, że zowią was Bawolem Czołem i że jesteście wodzem Miksteków. Czy to prawda?
— Tak. Jestem Bawole Czoło, wódz Miksteków.
— Jakie nam przynosicie wieści?
— Zanim was przywiodłem tutaj, spotkałem dwanaście bladych twarzy, które chciały was napaść i uśmiercić; teraz widziałem trzy razy więcej białych, aniżeli wtedy, a planują oni zamach na hacjendę.
— Czyście ich podsłuchali?
— Tak.
— Kiedy zamierzają napaść?
— Jutrzejszej nocy. Widziałem ich w wąwoziet tygrysa[1].
— Czy to daleko stąd?
— Według obliczenia białych twarzy trzeba godzinę jechać konno, albo dwie godziny iść pieszo.
— Co robią teraz w wąwozie?
— Jedzą, piją i śpią.
— Czy w wąwozie jest las?
— Owszem jest; wielki i gęsty. W lesie wytryska źródło; przy niem rozłożyli obóz.
— Czy wystawili straże?
— Widziałem dwóch wartowników, jednego u wejścia, drugiego u wyjścia wąwozu.
— Jaką broń mają blade twarze?
— Strzelby, sztylety i rewolwery.
— Czy chcecie mnie do nich zaprowadzić?

Pytanie to wprawiło Indjanina w zdumienie. Zapytał zdziwiony:

  1. W połudn. Ameryce jaguary nazywają tygrysami.
20