Strona:Karol May - Ku Mapimi.djvu/71

Ta strona została uwierzytelniona.

— Kogo szukacie, sennor?
— Nikogo — odparł. — Wieczór taki piękny, więc wyszedłem do ogrodu. Czy wstęp wzbroniony?
— Dla gości wszystko stoi otworem.
— A może przeszkadzam, piękna sennorito?
— Karji nikt nie może przeszkadzać — rzekła. — Przecież w ogrodzie dosyć jest miejsca dla nas obojga.
Słowa Indjanki były aż nadto dosadne, lecz porucznik, zamiast oddalić się, udał, że nie rozumie i, podszedłszy o krok bliżej, zapytał:
— Na imię pani Karja? Jakże się pani dostała do hacjendy?
— Sennorita Emma jest moją przyjaciółką.
— A któż to taki ta sennorita Emma?
— Nie widzieliście jej jeszcze? To córka sennora Pedra Arbellez.
— Czy ma pani tutaj krewnych?
— Bawole Czoło jest moim bratem.
— Ah — rzekł, niemile dotknięty. — Bawole Czoło, wódz Miksteków? Czy przebywa obecnie w hacjendzie?
— Nie.
— Ale wczoraj był tutaj, nieprawdaż? To on walczył u boku doktora Sternaua w wąwozie tygrysa?
— Bawole Czoło jest wolnym człowiekiem. Żyje i wędruje z miejsca na miejsce, nie zdając nikomu sprawy ze swoich postępków.
— Słyszałem o nim wiele. Wiedziałem, że jest królem cibolerów, ale nie miałem pojęcia, iż ma taką piękną siostrę.
Po tych słowach ujął rękę Indjanki. by na niej

69