dze, przytomności umysłu i zręczności. W godzinę po przybyciu do hacjendy, wszyscy żołnierze wiedzieli już o przygodzie, w której doktór tak wybitną odegrał rolę.
Dowiedzieli się o niej oczywiście i mieszkańcy hacjendy. Jedni zachwycali się zachowaniem Sternaua, drudzy stwierdzali ze smutkiem, że człowiek w tych stronach jest nie pewny życia, inni wreszcie ubolewali, iż Sternauowi udało się zabić tylko dwóch z pośród złoczyńców. Sternau wiedział, że rotmistrz go obserwuje. Dlatego mówił niewiele o dzisiejszej przygodzie, zbywając ją przy wspólnym obiedzie kilkoma ogólnikami. Gdy Verdoja udał się po południu na konną przejażdżkę, Sternau poprosił do siebie hacjendera i swych przyjaciół, aby zakomunikować im swe podejrzenia.
Sądzili z początku, że jest w błędzie; w miarę jednak opowiadania zaczęli się przychylać do jego przypuszczeń i postanowili wkońcu mieć na oku rotmistrza i strzec się przed nim. — —
Wieczór ten minął, podobnie jak poprzedni. Tylko Karja była na tyle ostrożna, że nie poszła do ogrodu. Gdy rotmistrz pożegnał się, życząc wszystkim dobrej nocy, Sternau udał, że również spać idzie; po chwili zawrócił jednak ze schodów i wszedł do jednego z mieszczeń, leżących w suterenie obok sieni.
Jeżeli rotmistrz miał jakieś stosunki z morderczą bandą, nie było dla Sternaua wątpliwości, iż porozumiewa się z nimi tylko w nocy. Postanowił tedy czatować. Tylne drzwi domu zamykano; można dom było opuścić jedynie przez drzwi przednie i Sternau nie mógł przeoczyć rotmistrza, gdyby ten wyprawiał się po nocy.
Otworzył jedną z okiennic, by lepiej słyszeć, co
Strona:Karol May - Ku Mapimi.djvu/84
Ta strona została uwierzytelniona.
82