Strona:Karol May - Ku Mapimi.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.

się dzieje, i usiadł na krześle. Przyszła mu teraz na myśl ojczyzna i żona, pozostawiona w Reinswalden; ale otrząsnął się z tych wspomnień, aby nie rozpraszać uwagi. Długo siedział tak, wytężając słuch, aż nastała północ.
Wtedy wydało mu się, iż słyszy jakiś szelest, dobiegający z sieni. Po chwili usłyszał, jak ktoś cicho otwiera przednie drzwi, umieszczone tuż obok okna. Spojrzał przez okno i bystrym wzrokiem wyczuł w ciemnościach postać rotmistrza, który ostrożnie opuścił dom, kierując się ku głównej bramie. Nie była zamknięta; obecność ułanów zapewniała dostateczną ochronę, a zresztą oficerowie musieli się przez nią wieczorem i w nocy porozumiewać z żołnierzami. Rotmistrz był za bramą Sternau wyskoczył z okna, zamykając je za sobą, i zaczął się skradać za rotmistrzem; doszedł jednak tylko do żywopłotu, okalającego podwórze, gdyż stąd mógł dokładnie obserwować rotmistrza, który chodził od ogniska do ogniska, wizytując warty. Obydwaj, Sternau i rotmistrz, szli obok siebie, oddzieleni tylko parkanem.
Rzuciwszy przypadkowo okiem na dom, zauważył Sternau na górze, na dachu, spacerującą postać. Nie mógł wprawdzie rozpoznać rysów, ale wiedział, że jest to Emma; polecił jej dziś zaczerpnąć świeżego powietrza, była bowiem ogromnie wycieńczona czuwaniem przy chorym. W dzień obawiała się spotkania z wojskowymi i wolała teraz, gdy ukochany zasnął, przechadzać się po dachu.
Rotmistrz obszedł cały obóz, lecz zamiast wracać, skręcił za południowy węgieł domu.

83