zna dobrze tego przyjaciela i przeszłość jego, panie doktorze?
— Tak.
— Amy powiedziała mi, że człowiek ten znajduje się w warunkach, które mogą przynieść niejedno awanturnicze rozwiązanie.
— Proszę mnie źle nie rozumieć — rzekł Sternau. — Pytał pan, czy znam stosunki mego przyjaciela; odpowiedziałem twierdząco, myśląc, że chodzi panu o położenie, w jakiem znajduje się obecnie. Krótko mówiąc, jest to wychowanek bandy zbójeckiej, który uciekł od towarzyszy i nic nie ma na szerokim świecie. Oto wszystko, co mogę powiedzieć.
Lord popatrzył na Sternaua niepewnie i, zapytał:
— Ale ten wychowanek rozbójników ma chyba jakąś przyszłość?
Sternau wzruszył ramionami. Nie znając lorda, nie wiedząc z jakiemi zamiarami i z jakiemi myślami przychodzi, zachowywał rezerwę.
— Pan jest bardzo skryty — rzekł Dryden. — Zapewniam pana, że niczego bardziej nie pragnę, aniżeli szczęścia mego dziecka. Zrozumie pan jednak, że ostrożny ojciec w żadnym wypadku nie będzie uważał za szczęście związku dziecka swego z człowiekiem, o którym wiadomo tylko tyle, że był rozbójnikiem.
— Ależ sir, Mariano nie był rozbójnikiem.
— Dobrze, zgoda. Przyzna sir jednak, że w życzeniu mojem, aby dowiedzieć się czegoś bliższego o tym człowieku, niema nic dziwnego. A ponieważ opisano mi pana jako gentlemana, uważałem za rzecz najlepszą po-
Strona:Karol May - La Péndola.djvu/113
Ta strona została uwierzytelniona.
111