Strona:Karol May - La Péndola.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.

ny ten związek przyjdzie do skutku. O rezultacie starań zawiadomię cię niezwłocznie.

Twój brat
Gasparino Cortejo.

Przeglądając drugą połowę listu, Józefa zbladła. Doczytawszy do końca, zgrzytnęła dziko zębami, zmięła papier w kłębek, rzuciła na ziemię i zaczęła deptać.
— Spotka ich los tego listu, jeżeli Alfonso nie dotrzyma słowa! — zawołała w dzikiej furji. — Zniszczę ich, zetrę na proch!
Wyglądała okropnie. Ojciec położył rękę na jej ramieniu i rzekł:
— Ależ uspokój się; jeszcz nie jest tak źle.
Józefa dumnie odrzuciła głowę wtył.
— Tak, jeszcze źle nie jest. Jeszcze nie zaszli za daleko, ale też nie zajdą. Jednakże już sama ich myśl o tem wszystkiem jest zdradą wobec mnie.
— Mylisz się bardzo.
— Jakto? Czy chcesz ich bronić?
— Brata tylko, nie Alfonsa. Gasparino nie ma z pewnością pojęcia o słowie, danem przez Alfonsa; gniew twój nie powinienien go dotykać.
— Masz rację. Ale Alfonsa, który nie chce dotrzymać obietnicy, nie puszczę z rąk. Jest moim, jest moją własnością; żadna inna mieć go nie będzie. Chcę być hrabiną Rodriganda; przed niczem się nie cofnę, o tem wiesz, mój ojcze, nieprawdaż?
Wyglądała jak furja. Cortejo starał się ją uspokoić:
— Napiszę do Gasparina.

121