Strona:Karol May - La Péndola.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

— Trzeba wobec tego jechać jak najprędzej. Ale nasz przyjaciel Mariano jeszcze zbyt osłabiony. Prędzej, niż za tydzień, nie będzie mógł pomyśleć o takiej podróży konnej. —
— Tydzień strawi także pan Unger na naukę jazdy — dodał lord z uśmiechem. — Kto niepewnie siedzi na wierzchowcu, nie może zapuszczać się nad granicę indyjską. —
Mariano znalazł najlepszego lekarza w postaci Amy, która leczyła go szczęściem i pogodą. Całe dnie niemal spędzali razem; lord udawał, że tego nie widzi. — —
W dwa dni później lord Dryden i Sternau zaproszeni zostali na jakieś przyjęcie; miał zjawić się na niem Cortejo wraz z córką, Sternau był więc przygotowany na spotkanie. Udał się z lordem wcześniej, chciał bowiem przyjść przed Cortejami. Przyjęcie wydawała bogata rodzina. Do dyspozycji gości stało wiele pokojów. Po przywitaniu z panią domu, Sternau odłączył się od Drydena, powiedziawszy mu, że będzie w ogrodzie pomarańczowym. Czekał tam, dopóki Dryden nie zawiadomił go, iż Cortejo przyszedł.
— Czy zechce mnie pan przedstawić, mylordzie?
— Życzy pan sobie tego? Chodźmy w takim razie.
Cortejo stał wraz z córką w grupie świeżo przybyłych gości.
— Ten wysoki, szczupły jegomość — wskazał lord.
— Aha, bardzo podobny do swego brata — odparł Sternau.
— Ta sennorita obok niego, to córka.
— Co? To monstrum o okropnej twarzy?

129