— Masz jakieś polecenie? W takim razie idź na górę i zamelduj się; żywo.
Kurt wszedł po schodach na górę i otworzył drzwi.
W pokoju czekało wiele osób. Wachmistrz, urzędujący za balustradą, spytał chłopca:
— Czego tu chcesz?
— Chcę widzieć się z prokuratorem. Mam pewne polecenie.
Wachmistrz był przekonany, że chodzi tu o jakąś sprawę osobistą prokuratora i poszedł zameldować malca. Kurtowi zrobiło się strasznie w tej ponurej kancelarji, ale trzymał się jakoś, powracając ciągle myślą do ukochanego kapitana i doktora.
Nareszcie wachmistrz wrócił i rzekł:
— Mały, tędy...
Chłopak wszedł do pokoju prokuratora. Oprócz prokuratora siedział w pokoju, zajęty swoją pracą codzienną, pisarz.
— Czegóż chcesz, mój chłopcze? — zapytał prokurator.
Pod wpływem wzroku prokuratora, z przyzwyczajenia już ostrego i przenikliwego, chłopiec stracił nieco na tupecie. Pamiętając jednak o swej misji, rzekł:
— Czy pan jest prokuratorem?
— Tak.
— W takim razie jest pan bardzo niedobrym człowiekiem.
Prokurator zapytał zdumiony:
— Dlaczegóż to?
— Bo pan pakuje ludzi do kryminału.
Strona:Karol May - La Péndola.djvu/40
Ta strona została uwierzytelniona.
38