Ta strona została uwierzytelniona.
Po chwili opuścili pokój, zostawiając przy chorym poczciwego Alimpa. —
Przeszło półtora dnia panowała w leśniczówce grobowa cisza. Wszyscy chodzili na palcach, mówili półgłosem, a kapitan spoliczkował jednego z parobków za to, że mówił za głośno; trzeba było wielkich próśb, by go nie wyrzucił. Wszyscy mieszkańcy leśniczówki oczekiwali, jak podsądny oczekuje wyroku... — —
45