Niedaleko Moguncji, obok wsi Kreuznach, wznosi się leśniczówka. Jest to budynek obszerny, wysoki, zbudowany nakształt zamku. Mieszkało tu dawniej wiele osób, ale w roku 1848 z wyjątkiem starego nadleśniczego Rodensteina nikogo już nie stało. Staremu leśniczemu samotność tak dokuczyła, że zwrócił się do jednej ze swych dalekich krewnych z prośbą, by wraz z córką zamieszkała u niego. Krewną tą była pani Sternau, matka doktora Karola Sternaua. Wdowa chętnie zgodziła się na życzenie nadleśniczego, nazywanego powszechnie ze względu na rangę, otrzymaną kiedyś w wojsku, kapitanem.
Obok zamku mieszkała rodzina sternika Ungera. Składała się z ojca, który rzadko bywał w domu, z matki i ośmioletniego chłopca; mały Kurt, tak bowiem było na imię temu urwiszowi, był benjaminkiem otoczenia.
Tego dnia wczesnym rankiem pan kapitan siedział w swej kancelarji, pochylony nad jakiemiś wykazami. Nie miał upodobania do tego rodzaju pracy, to też posępnie marszczył brwi, gotów zburczeć każdego, kto do niego teraz zagadał. Ktoś zapukał do drzwi.
— Wejść! — rzekł ostro kapitan.
Strona:Karol May - La Péndola.djvu/7
Ta strona została uwierzytelniona.
I
STARY RODENSTEIN.
5