— Dziękuję. Czy słyszała pani o hrabi de Rodriganda?
— O hrabi de Rodriganda? — zapytała Amy ze zdumieniem.
— Tak. Nazwisko to zaskoczyło panią?
Amy odpowiedziała ze spokojem:
— Nie; mam tylko przyjaciółkę o tem samem nazwisku.
— Czy to Hiszpanka?
— Tak. Nazywa się Roseta de Rodriganda y Sevilla. Ojcem jej był hrabia Manuel de Rodriganda.
Sowie oczy Józefy nabrały drapieżnego wyrazu. Zapytała:
— Gdzie pani poznała Rosetę?
— W Madrycie. Później odwiedziłam ją na zamku Rodriganda.
— Kiedy?
To „kiedy“ było wypowiedziane tonem tak badawczym, że Amy, poruszona niemile, odparła wymijająco:
— Jakiś czas przed naszem poznaniem.
— Kiedyż to było?
Głos Józefy brzmiał teraz surowo. Amy nie była ani dyplomatką, ani agentem policyjnym, lecz pod wpływem listu Sternaua wyczuła, że należy się mieć na baczności. Uciekła się tedy do maleńkiego kłamstwa:
— Mniej więcej przed rokiem...
— Chyba później! — napierała Józefa.
Amy zarumieniła się ze złości, że ta osoba pozwala sobie mówić z nią takim tonem.
Strona:Karol May - La Péndola.djvu/87
Ta strona została uwierzytelniona.
85