Do kogo należy?
— Do Karola Sternaua.
Amy wydała okrzyk zdumienia. Patrząc w kierunku jachtu, zobaczyła przy sterze wysoką postać doktora.
— Czy pani zna tego człowieka? — zapytał kapitan.
— Ależ tak; to jeden z najlepszych moich przyjaciół. Czy nie mógłby wejść na nasz pokład?
— Owszem, — odparł kapitan — jeżeli pani sobie tego życzy... — Po tych słowach zawołał w kierunku łodzi:
— Czy pan Sternau na pokładzie?
— Tak — brzmiała odpowiedź.
— Proszę przyjść tutaj.
— Nie mam czasu — odparł Sternau, chociaż wiedział, że na wezwanie statku wojennego winien zjawić się na pokładzie.
— Miss Amy jest tutaj — krzyknął kapitan.
— Ah, tak! Już idę.
Sternau wsiadł do jednej z łódek jachtu. Po chwili był na pokładzie torpedowca. Złożywszy ukłon kapitanowi, jako głowie okrętu, serdecznie powitał Amy.
— Sądziłam, że pan jest w Afryce, — rzekła miss Dryden, podając mu rękę.
— Ścigałem statek „Lion“ aż do tego miejsca — odparł Sternau.
— Statek „Lion“? Chyba nie ten, który jest siedliskiem piratów? — zapytał kapitan.
— Właśnie ten — odparł Sternau. — Nie mam czasu: nie mogę go spuścić z oczu. O, gdyby pan mógł mi pomóc w schwytaniu kapitana Grandeprise’a.
Strona:Karol May - La Péndola.djvu/93
Ta strona została uwierzytelniona.
91