Strona:Karol May - Maskarada w Moguncji.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.

ministra świadczą raczej o czemś wręcz przeciwnem. — —
Tymczasem Platen przyjechał do ministra. Ekscelencja przyjął go życzliwie, stojąc przy stole, na którym leżały zapieczętowane listy.
— Jest pan punktualny, panie podporuczniku. Panowie oficerowie z pańskiego regimentu schodzą się o tej porze do kasyna na śniadanie. Czy bierze pan w niem udział?
— Zazwyczaj, Ekscelencjo.
— No, dobrze. Polowanie, o którem mówiliśmy, było uplanowane w kasynie i tam powinno się skończyć. Tak będzie słusznie. Uda się pan do pułkownika v. Märzfelda z piechoty i wręczysz mu te listy. Niech je przejrzy, a następnie odczyta w kasynie w obecności pańskiego przyjaciela Ungera, którego zawiadomisz. To wszystko. Pańskie postępowanie w tej sprawie jest godne pochwały.
Mówiąc to, włożył listy do teczki i wręczył Platenowi. Ten oddalił się z sercem przepełnionem radością. Niełatwo było usłyszeć pochwałę z ust tego człowieka.
Wsiadł do dorożki i pojechał z początku do Ungera. Proszono go, aby został dłużej, lecz musiał być posłuszny rozkazowi i odszukać pułkownika v. Märzfelda. — —
Kurt był nader ciekaw zdarzeń, które miały się rozegrać w kasynie. Poszedł tam natychmiast. Skoro się zjawił, Platena w kasynie jeszcze nie zastał, lecz sala była napełniona. Wszak należało omówić bal u

27