Strona:Karol May - Maskarada w Moguncji.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ani wogóle niemiecka. Niebardzo wiem, za jaką ją uważać.
— Uważam ją za meksykańską.
— Przypuszczam, że masz słuszność. Ale skądby go wziął mój wujek? Rodzina jego nigdy nie nawiązywała stosunków z Meksykiem ani z Hiszpanją.
— O, bankier może łatwo wejść w posiadanie takiego przedmiotu — mówił Kurt, zwracając koledze pierścień. — Jestem ciekaw, czy to naprawdę rodzinny klejnot, czy jakiś fant zaprzepaszczony, czy coś w tym rodzaju. Muszę ci powiedzieć, że mam szczególną pasję do takich rzeczy. Każdy ma swego konika; moim jest amatorstwo w stosunku do starych klejnotów.
— Mogę ci dokładniej odpowiedzieć na to pytanie. Pierścień jest istotnie klejnotem rodzinnym. Wuj posiada inne jeszcze klejnoty, stanowiące jego tajemnicę. Nie pokazuje ich nikomu. Pewnego razu zaskoczyłem go, wchodząc znienacka do gabinetu. Poza kantorem bowiem posiada prywatny gabinet w domku ogrodowym. Często spędza tam noce i sypia nawet. Wszedłem nagle i zobaczyłem kilka klejnotów na stole. Były to cenne łańcuchy, kolje, bransolety przedziwnej roboty. Wujek zląkł się bardzo. Roześmiałem się mimowoli, gdyż odkryłem jego tajemnicę.
— Jego tajemnicę?
— Tak — stwierdził Platen beztrosko. — Wisi bowiem w tym gabinecie stary zegar ze Szwarcwaldu. Wuj zdjął go właśnie. Za zegarem zobaczyłem skrytkę, zamkniętą na żelazne drzwiczki. W tej skrytce, zdawało się, leżało wiele cennych rzeczy. Zdąży-

35