rzył, aby przejrzeć. Były to na pewno dokumenty, przyniesione przez Shawa.
— Czy treść ich jest naprawdę ważna? — zapytał Platen.
— Ponad wszelki wyraz! — Kurt zauważył, że Wallner się oddalił, i dodał: — Wczoraj wieczorem, kiedyśmy się rozstali, szczęśliwie zdołałem podsłuchać rozmowę twego wujka z Shawem. Twój wujek dał się wciągnąć do tej roboty, ponieważ przyrzeczono mu, że zostanie ministrem finansów Królestwa Westfalskiego, które ma utworzyć Austrja.
— Nieszczęsny!
— Nie nieszczęsny, lecz krótkowidzący i łatwowierny. Jestem zmuszony wydać te dokumenty, ale uczynię wszystko, co będę mógł, aby go uratować.
— Uczyń to, Kurcie. Musiałem z nim ostro walczyć, aby przyrzekł, że na przyszłość będzie się strzegł. Bierz swoją własność i pozostaw mi pewność, że winienem ci wdzięczność za łaskę, jaką okażesz memu krewnemu.
Wziął szkatułkę, podczas gdy Kurt brał papiery. Obaj opuścili pawilon, nie pożegnawszy się z bankierem. Udali się do pokoju Platena, gdzie Kurt złożył uzyskane dokumenty w jedną paczkę. Naraz ukazał się służący.
— Panie v. Platen, prędko, prędko, niech pan porucznik idzie do pana bankiera! — zawołał.
— Czego sobie pan bankier życzy? — zapytał Platen.
— Czego sobie życzy? O, nic, zupełnie nic sobie
Strona:Karol May - Maskarada w Moguncji.djvu/64
Ta strona została uwierzytelniona.
60