możliwie próbę ucieczki. Pisał długo, poczem w milczeniu wręczył mi papier i dał się spokojnie związać.
Przystąpiłem do dokładnego badania totemu, gdyż jedna podstępna kreska mogła wywołać niebezpieczeństwo. Nie znalazłem nic, coby mogło wywołać podejrzenie; totem był zredagowany uczciwie. Nakreślone na nim drobne figurynki łączyły się w grupy, sprawiające wrażenie dziecinnego rysunku. W pierwszej grupie widać było człowieka leżącego na ziemi. Pióro w bujnej czuprynie wskazywało, że to wódz Indjan; był związany; obok widniał znak To-kei-chuna. Opodal stała postać, trzymająca w każdej ręce strzelbę; ręce miała nieproporcjonalnie wielkie; nad jej głową zaś unosiła się jakaś trzecia ręka. Postać ta miała mnie oznaczać. U mego boku widniały dwie figury: jedna w wysokiej okrągłej czapce na głowie wyobrażała Dżafara, druga miała na sobie wysokie buty, co wskazywało, że należy do białych. Miało to oznaczać, że Old Shatterhand, Dżafar i jakaś blada twarz wzięli To-kei-chuna do niewoli.
Podobnie skonstruowane były pozostałe
Strona:Karol May - Na dzikim zachodzie.djvu/134
Ta strona została skorygowana.