jeszcze dziś oswobodzić blade twarze; nieodzownym tego warunkiem jest możność pomówienia z wojownikami Komanczów przed zapadnięciem zmroku.
Perkins dosiadł wierzchowca To-kei-chuna, do którego też przytroczyliśmy wodza. Zaczęliśmy szukać śladów jego ludzi. Znalazłszy je po jakimś czasie, przekonałem się, że Indsmani jechali bardzo szybko. Więc mówił wódz prawdę.
Perkins jechał ze związanym wodzem na przodzie, ja z Dżafarem za nim, aby go mieć ciągle na oku.
Pers wszczął rozmowę o przeżyciach dnia dzisiejszego i o nadziei uwolnienia jeńców. Na wstępie rzekł:
— Wódz rozumie po angielsku. Może więc porozumiewać się będziemy w innym języku?
— Dobrze, ale w jakim?
— Emirowi Kara Ben Nemzi effendi mowa arabska nie sprawi trudności.
— Dlaczego nie mamy mówić po persku?
— I ten język pan zna?
Strona:Karol May - Na dzikim zachodzie.djvu/136
Ta strona została skorygowana.