Strona:Karol May - Na dzikim zachodzie.djvu/137

Ta strona została skorygowana.

— W każdym razie porozumieć się potrafię.
Ucieszony, że będzie mógł posługiwać się rodzimym językiem, ożywił się niezwykle i opowiadał o swej ojczyźnie, o stosunkach w niej panujących. Przypuszczałem, że napomknie o własnych przeżyciach. Wyczuł to, gdyż rzekł w trakcie rozmowy:
— Czekasz zapewne, sir, aż powiem coś o sobie. Cóż mogę powiedzieć o swym losie w kraju, w którym się czuję obcym i jestem niczem?
Milczałem. Chcę ci jednak powiedzieć, że nasz władca darzy mnie łaską. Jest przyjacielem zachodniej kultury i od czasu do czasu wysyła któregoś ze swych młodych poddanych na Zachód, aby pogłębili swą wiedzę.
— Wybiera zapewne jedynie ludzi zdolnych?
— Nie wiedziałem, że Old Shatterhand umie prawić komplementy. Istotnie, łaska władcy padła na mnie; wysłał mnie do Stambułu, Paryża i Londynu. W Anglji przebywałem przez czas dłuższy. Zapewne sły-