patrzył przed siebie w głębokiem milczeniu; czerwoni obrzucali go pytającemi spojrzeniami. Nie odpowiadał. Przerwałem ciszę następującem zapytaniem:
— Czy mój czerwony brat zrozumiał totem wodza?
— Zrozumiałem — odparł.
Po tych słowach podniósł się wolno i skierował do wojowników następujące, dziwne dla mnie wezwanie:
— Stało się coś, w co uwierzyć trudno. Bracia moi zaraz się dowiedzą. Wzywam ich jednak, aby nic nie mówili i zachowali zupełny spokój; jest to rozkaz, wydany dla dobra naszego wodza.
Zwrócił się teraz do mnie i zapytał:
— Old Shatterhand wziął To-kei-chuna do niewoli?
— Tak.
— Wódz został ranny?
— Nie.
— Czy stało się to w obecności dwóch białych, z których jeden znikł nam wczoraj w tajemniczy sposób?
— Tak.
— Cóż stanie się z To-kei-chunem?
Strona:Karol May - Na dzikim zachodzie.djvu/155
Ta strona została skorygowana.