— Umrze, jeżeli w ciągu kwadransa doń nie powrócę. Zastosuj się więc do poleceń, zawartych w totemie.
— Wódz mówi mi w totemie, że masz zamiar uwolnić go. Za cóż to?
— Za tych sześciu jeńców. Wzamian za odzyskanie leków, To-kei-chun chce zwrócić wolność tym sześciu białym. Kiedy sam odzyska wolność, niewiadomo. Zależy to od mojej dobrej woli.
— Tak. Taka jest treść totemu. Nie musimy jednak być totemowi posłuszni, gdyż nie został sporządzony na skórze. Dobrze o tem wodzowi wiadomo.
— W takim razie wódz zginie.
— Nie. Old Shatterhand jest naogół rozsądną bladą twarzą, ale tym razem przeliczył się.
— Możesz być pewny, że mam rację.
Wyrzekłem te słowa, aby sprowokować jakieś nieostrożne oświadczenie. Nie ulegało dla mnie wątpliwości, że coś ukrywa. Osiągnąłem swój cel, odparł bowiem:
— Wkrótce przekonasz się, żeś się mylił. Zaczekaj, aż się naradzę ze starszyzną naszych wojowników.
Strona:Karol May - Na dzikim zachodzie.djvu/156
Ta strona została skorygowana.