Strona:Karol May - Na dzikim zachodzie.djvu/17

Ta strona została skorygowana.

— Ten człowiek ma rację, prawda, Tim? Mówi, jak z książki, choć nie wygląda na szpaka. Mógł nas istotnie sprzątnąć, oczywiście gdybyśmy byli wrogami i gdyby... gdyby był westmanem.
Yes, ale nie jest westmanem, — orzekł Tim stanowczo, patrząc na mnie z przyjaznem politowaniem. — Musi to być zabłąkany settler.
— Tak, to widać. Trzeba się nim zająć i skierować na odpowiednią drogę. Zabłąkał się na Dalekim Zachodzie. Perspektywa niewoli u Komanczów nie należy do przyjemności. Spocznijmy na chwilę.
Zeskoczył z muła, usiadł obok mnie i, gdy brat poszedł za jego przykładem, zapytał protekcjonalnym tonem:
— Sądzę, że nie będziemy panu przeszkadzać, he?
— Prerja stoi dla każdego otworem, sir.
— Oho, to brzmi tak, jakby nasza rada i pomoc była obojętna.
— Bardzo jestem wdzięczny, ale nie potrzeba mi ani rady, ani pomocy.
— Nie? — zapytał, ściągając brwi i obrzu-