Strona:Karol May - Na dzikim zachodzie.djvu/215

Ta strona została skorygowana.




ŻÓŁTA GÓRA

Słońce zaszło przed chwilą. Przyśpieszyłem kroku, aby dostać się na cypl przed zapadnięciem nocy.
Zwróciłem się znowu ku grobom wodzów. W połowie drogi skręciłem w kierunku urwiska nad grobami. Wdrapałem się na cypel po ścianie skalnej. Z dołu perspektywa była o wiele groźniejsza, niż obecnie. Ku wielkiemu zadowoleniu doszedłem do wniosku, że nawet nocą będzie można wracać tędy bez obawy. Gdym dotarł do cyplu, było jeszcze tak jasno, że dojrzałem leżącą w dole kotlinę. Zacząłem badać stan drzew. Nadawały się doskonale do moich celów, gdyż korzenie tkwiły mocno w ziemi. Do jednego z najpotężniejszych pni przywiązałem