— Któż ich poinformuje o treści rozkazu?
— Wojownik, którego przyprowadziłem.
— Uff! Uwolnisz go?
— Tak. Ruszymy natychmiast. Zabiorę twoje leki. Jeżeli będę z ciebie zadowolony, zwrócę ci je wraz z wolnością. Jeżeli nie będziesz mnie słuchał, zdepczę twój honor.
— Naprawdę dotrzymasz słowa i pozwolisz mi wrócić do swoich wraz z lekami?
— Tak.
— A reszta bladych twarzy? Tobie wierzę, ale czy towarzysze twoi zastosują się do twej woli?
— Przyrzekam solennie, że wpakuję kulę w łeb każdemu, kto się poważy naruszyć moją obietnicę.
— Wierzę ci! Przypieczętujemy to fajką pokoju.
— Właściwie jest to zbyteczne, gdyż Old Shatterhand dotrzymuje słowa i bez kalumetu. Niech się jednak stanie zadość twojej woli. Zapalimy twoją fajkę. Wiesz chyba, dlaczego na to nalegam.
Po wykonaniu tego uroczystego obrzę-
Strona:Karol May - Na dzikim zachodzie.djvu/251
Ta strona została skorygowana.