Strona:Karol May - Na dzikim zachodzie.djvu/28

Ta strona została skorygowana.

śli broń przeciw białym. Twierdzą, że zostali oszukani przy jakichś dostawach. Może mają rację. Jeżeli nas pochwycą, będziemy zgubieni.
— Jeżeli nas pochwycę, będziemy głupcami.
Well, wcale nieźle! Miejmy nadzieję, że pan będzie rozsądny nietylko w słowach i nie pozwoli się schwytać, No, odpoczęliśmy i możemy ruszyć w drogę. Sprowadź pan swego konia, sir!
— Zjawi się sam.
Gwizdnąłem. Z za krzaków wyszedł mój wierzchowiec. Na widok wspaniałego karego rumaka, oniemieli na chwilę. Wreszcie Jim zawołał:
— Do licha, skąd taki wierzchowiec do pana?
— To dar Winnetou.
— Daj pan spokój! Winnetou darował by panu takiego rumaka? Wyznam szczerze, że to wydaje mi się podejrzane. Taki człowiek właścicielem tak wspaniałego wierzchowca! Miejmy nadzieję, że nie spotkamy właściciela i że nie powieszą nas jako koniokradów.