Strona:Karol May - Na dzikim zachodzie.djvu/48

Ta strona została skorygowana.

częło mu świtać w głowie, że nierozsądnie przeczył i kłamał. Ja zaś obojętnie rzekłem do Snufflerów:
— Przywiążemy go do konia i ruszymy zpowrotem po jego śladach. Wkrótce okaże się, w jaki sposób zdobył przedmioty. Mam również nadzieję, że niezadługo będzie świadkiem mej rozmowy z właścicielem konia. Oczywiście, prowadzić ją będziemy w języku perskim.
Jeńcowi krew uderzyła do głowy. Było to dowodem, że istotnie sprawa dotyczy Persa, lub osoby, której nieobca jest Persja.
Włożyliśmy znalezione przedmioty do kulbaki i, podniósłszy jeńca, przywiązaliśmy go mocno do konia. Broń odebraną trzymali Snuffles, z wyjątkiem handżara, który schowałem za pas. Dosiedliśmy koni i ruszyliśmy ku Beaver-Creek. Jechałem na przodzie, za mną Jim i Tim, między nimi nieznajomy.
Miałem plan dosyć ryzykowny i niebezpieczny. Słowa nieznajomego o Komanczach nie były chyba wyssane z palca. Mogły zawierać odrobinę prawdy. Dlatego, skorośmy wjechali w las, wyprzedziłem towarzyszy po-