— Któż to mógł być? Sądzi pan, że będzie to można ustalić, mr. Shatterhand?
— Nam nadzieję. Ustalenie, kto tu był przed dwiema godzinami, jest dla nas rzeczą bardzo ważną, — odparłem.
— Przed dwiema godzinami? Nie gniewaj się sir, ale sądzę, że więcej czasu upłynęło! Niech pan spojrzy na trawę. Jest bardzo zgnieciona. Przypuszczam, że obozowali tu przez całą noc.
— Jestem tego samego zdania.
— Doskonale! W takich razach jednak trawa nieprędko się podnosi. Dlatego sądzę, że miejsce to opuszczone zostało wcześniej, niż przed dwiema godzinami.
— Racja. Nam jednak wrażenie, że pan nie wszystko wziął pod uwagę. Po ludziach, którzy tu obozowali od wczorajszego wieczora, przybyli inni, i ci właśnie ruszyli stąd przed dwiema godzinami.
— Inni? Więc pan przypuszcza, że obozowały tutaj dwie oddzielne grupy?
— Bezwątpienia.
— W takim razie może pan będzie łaskaw pomóc nieco mym słabym oczom?
Strona:Karol May - Na dzikim zachodzie.djvu/51
Ta strona została skorygowana.