Strona:Karol May - Na dzikim zachodzie.djvu/53

Ta strona została skorygowana.

— Ale gdzież są jej ślady? Nie widać ich.
— Przecież ciągną się przed waszym nosem. Skąd przybyli ci ludzie, którzy tu obozowali i dokąd ruszyli?
— Przybyli z południa; ruszyli na zachód. Ślady są wyraźne, innych niema.
— To właśnie pomyłka.
— Pomyłka?
— Przyjrzyjcie się kątowi, jaki tworzą. To przecież nieprawdopodobne, aby westmani tak nakładali drogi. Ruszyli stąd na zachód, należy więc przypuszczać, że przybyli od wschodu.
Well. Czyż nie dostrzega pan swem bystrem spojrzeniem, że przybywają od południa?
— Przecież to nie ich ślady!
— Ach! A więc to ślady tamtych?
— Tak. Spójrzcie na wschód. Nic nie widzicie?
Skierowawszy wzrok we wskazanym przeze mnie kierunku, odparł:
— Mam, mam! Na trawie ciągnie się ledwie widoczna smuga. To z pewnością wczorajszy ślad tych, co tu nocowali. Od