Strona:Karol May - Na dzikim zachodzie.djvu/54

Ta strona została skorygowana.

chwili ich przybycia upłynęło tyle czasu, że trawa zdążyła się wyprostować.
— Tak, teraz jesteśmy na dobrej drodze, mr. Jim.
— A więc nie ulega wątpliwości, że ludzie, o których nam chodzi, przybyli od wschodu i ruszyli dziś na zachód. A ślady, idące od południa?
— Wycisnął silny oddział jeźdźców, który przybył z południa i miał zamiar kontynuować podróż na północ. Odkrywszy jednak ten obóz, zboczył na lewo, za pierwszym oddziałem.
— Tak, ma pan zupełną rację, sir. Prawda, stary Timie?
Yes!
— Z kogóż więc składał się pierwszy oddział, a z kogo drugi? — rzuciłem dla wypróbowania jego sprytu i orjentacji.
— Pierwszy składał się z białych, drugi z Indjan.
— Na jakiej podstawie to twierdzicie?
— Mam ku temu dwie przyczyny. Przedewszystkiem, drugi oddział składał się najmniej z sześćdziesięciu jeźdźców. Trudno przypuścić, aby w tych okolicach stowarzyszyło