Strona:Karol May - Na dzikim zachodzie.djvu/69

Ta strona została skorygowana.

rować cyframi. Miałyby sens, gdybyśmy planowa'i otwarty atak. Ponieważ jednak możemy dopiąć celu tylko podstępem, cyfry nie grają istotnej roli. Decydują tu cyfry moralne.
— Cyfry moralne! Sądzi pan, że Tim i Jim Snuffle są temi cyframi?
— Mam nadzieję. Tylko tą drogą uda się nam przechytrzyć czerwonych.
— Przechytrzyć? Hm, jeżeli o to chodzi, to sądzę, że nie będziemy głupcami. Nie przypuszczasz, stary Timie?
Yes.
— Messurs, czy wolno o coś poprosić? — zapytał jeniec.
— O cóż chodzi?
— Moja to wina, że towarzysze znaleźli się w tem położeniu. Obowiązkiem więc moim jest postarać się o uwolnienie ich. Odwiążcie mnie, dajcie mi wolność, a uczynię wszystko, czego tylko zażądacie.
— Gdybyśmy panu mogli ufać... — odparł Jim.
— Możecie, zapewniam was...
— Milcz! — przerwałem. — Kto tak nikczemnie i tchórzliwie opuszcza w niebez-