Strona:Karol May - Na dzikim zachodzie.djvu/74

Ta strona została skorygowana.

No — rzekł niespodzianie Tim.
— Nie? Co ci wpadło do głowy? Przecież ktoś musi pilnować jeńca.
Yes.
— A więc ty.
No.
— A któż taki?
— Ty.
— Ja? Oszalałeś? Jim Snuffle będzie tu siedzieć, gdy inni spłatają figla czerwonym łotrom.
— I Tim Snuffle nie chce zostać nauboczu!
— Musisz! Mam do tego prawo, ponieważ jestem starszy.
— Tylko o pięć minut, a to niewiele stanowi. Nie pozwolę się steroryzować, podkradnę się razem z tobą do Indsmanów. Raz chcę być starszy!
Jim zamilkł na chwilę. Zdumienie z powodu nagłego oporu brata odebrało mu mowę. Po chwili rzekł tem dobitniej:
— Mam wrażenie, że się buntujesz przeciw pierworodnemu bratu! Taki młokos śmie wyrażać swoje zdanie! Odejdę, a ty zostaniesz!