Strona:Karol May - Na dzikim zachodzie.djvu/92

Ta strona została skorygowana.

— W jaki sposób?
— W połowie drogi na Makik-Natun ciągnie się kotlina. Na wiosnę spływa do niej kilka rzek, w pozostałych zaś porach roku tyle tam wilgoci, że wyrósł w niej wielki las. Jestem pewien, że Indjanie zatrzymają się w tym lesie, aby napoić konie i dać im wypoczynek. Może znajdzie się więc okazja do uwolnienia jeńców.
— A jeżeli nie?
— W takim razie będziemy musieli podążyć za nimi aż na Makik-Natun. Tam już sposobność do uwolnienia jeńców musi się znaleźć.
— Odważny z pana człowiek, mr. Shatterhand! Czy pan zna kotlinę, o której mowa?
— Leży na północ od Beaver-Creek. Zboczyliśmy na zachód ze względu na Komanczów, którzy bezwątpienia obiorą drogę najkrótszą. Więc my przybędziemy od zachodu.
— Wskutek nałożenia drogi może się zdarzyć, że ominiemy kotlinę.
— I to mówi przewodnik-scout?
Pod wpływem tej uwagi stracił ochotę do dalszych pytań. Teraz Dżafar zaczął opo-