Strona:Karol May - Na granicy tureckiej.djvu/74

Ta strona została uwierzytelniona.
—   70   —

zaklęcia na wszystko... W tych, które czytałem, zaklęć nie znalazłem... A zatem... szukać chcę. —
Stojan zamyślił się i odrzekł po chwili:
— Zaklęcia znajdują się w naukach, dających człowiekowi sposoby... W języku każdym, a jest ich na świecie mnóstwo, nauki szukać trzeba. —
— Cóż to jest... nauka? —
Stojan wymienił mu przedmiotów kilka i dał dla nich określenie ogólnikowe.
Nikoła w oczy mu patrzył uważnie.
— Ucz mnie, — odezwał się po chwili.
— Dobrze, — Stojan na to, — Czy ci jednak czasu starczy? —
— Co sobota wieczorem pokaż mi tyle, ażebym miał do czynienia na tydzień cały. Będę siedział, szył i myślał sobie, gdy zaś nie będę szył, zajrzę do tego, co napiszę i znów będę miał myśleć o czem. —
— Dobrze, — powtórzył Stojan.
Od tej chwili Stojan znalazł zajęcie, które go interesowało żywo. Owczarek ów odsłonił przed nim świat, niesłychanie ciekawy, a znany mu jeno powierzchownie, chociaż w mehanie ojcowskiej z włościanami miał styczność częstą i bezpośrednią. Nie wyobrażał sobie, aby uczucia takie kryć się mogły pod zgrzebną siermięgą i aby tak głęboko do duszy sięgały. Uczeń z Nikoły był bardzo pojętny; chwytał wszystko w lot, kombinował i zapamiętywał. Opowiedział mu naprzykład układ świata, pokazał mapę, a on to sobie przyswoił tak