Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

przez pustynię, chciał i musiał was ostrzec, lecz nie miał czasu, gdyż czekano na niego w Chartumie. Ten obcy effendi ma być bardzo niebezpiecznym człowiekiem; tak opowiadał mi mokkadem. Wiedząc, że i ja handluję niewolnikami, dał mi bardzo dobrą radę, żebym ich nie kupował od Murada Nassyra, lecz wprost od was, od Ibn Asla. Za jego radą postanowiłem odszukać zaraz waszego wodza i powiedzieć mu, że wspomniany effendi zaczaił się na niego w pustyni. Mokkadem opisał mi to wadi i zapewnił, że spotkam was przy stojących tu gacjach. Ponieważ jednak nie znam pustyni, wynająłem sobie od Menelika, szeika Monassyrów, wielbłądy.
— Słyszałem o nim — wtrącił dowódca. — To bardzo surowy muzułmanin, wróg psów chrześcijańskich i zgadza się na niewolnictwo.
— Przyjemnie mi to słyszeć, gdyż ten oto mój przewodnik jest jego synem i nazywa się Ben Menelik. Szeik, nie mogąc mi sam towarzyszyć, syna ze mną posłał.

123