Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.

życiem, ale nam na nieszczęście umknął. Jeśli rozgłosi o tem, co się stało, możemy przygotować się na rzeczy bardzo niedobre. Za wszelką cenę musimy go usunąć. Nie spocznę, dopóki tego giaura własnemi rękami nie zaduszę!
— Ja mu tem samem zagroziłem, lecz on się ze mnie wyśmiał.
— Niech się śmieje do czasu, my go i tak dostaniemy; albo mnie, albo kuglarzowi wpadnie w ręce niebawem. Muza’bir ściga go Nilem, ja zaś kazałem dać sobie najszybszego wierzchowego wielbłąda, ażeby jechać do Abu Hammed. Tam zaczekam, aż mi go kuglarz napędzi w ręce.
— Mylisz się, bo przecież na moim sandale go niema. Obraził mnie, i jesteśmy śmiertelnymi wrogami; czy sądzisz, że wobec tego pozwoliłbym mu używać mego statku?
Twarz fakira musiała przybrać wyraz największego rozczarowania; nie widziałem jej, ale zato słyszałem, jak pełen głębokiego smutku zapytał:
— Jakto? Więc on nie na sandale?

11