Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

t lko o tem, co chciałem wiedzieć pierwotnie, lecz także wielu innych ważnych rzeczy.
Pochodnia płonęła więc dalej, dopóki worów nie napełniono. Z początku obawiałem się, aby mnie przy jej świetle nie zauważono, wnet jednak stwierdziłem ku wielkiemu zadowoleniu, że krzak jest dość gęsty i szeroki, by zakryć mnie całkowicie. Nie namyślając się więc długo, wsunąłem głowę pod płócienną ścianę. Wkrótce potem wszedł do namiotu Malaf, wydawszy wprzód swoim ludziom odpowiednie wskazówki. Chociaż rogoża zasłaniała wejście, to jednak przez szparę między nią a odrzwiami tyle światła padło do wnętrza, że wszystkich trzech rozmawiających widziałem dokładnie. Gdy Malaf usiadł, rzekł stary fakir:
— Sądziłem, że jesteście teraz nad górnym Nilem. Nie myślałem, że was tak rychło zobaczę. Widocznie połów poszedł wam łatwo, a i z transportem musieliście się szybko załatwić?
— Nie byliśmy wcale przy Bahr el

18