Ghazal, lecz obraliśmy kierunek zachodni.
— A więc Kordofan? Ciekawym jednak, pocoście tam dążyli; tam przecież niema nic do zabrania!
— Byliśmy dalej.
— A zatem w Dar-fur. To jeszcze bardziej zagadkowe, bo niewolników tam urodzonych nikt już dziś nie kupuje.
— Tak. Lecz nie byliśmy ani w Kordofanie ani w Dar-fur, bo polowaliśmy tym razem na arabskie kobiety i dziewczęta.
— Allah! Arabskie Beduinki?
— Tak.
— Ależ to wyznawczynie proroka i prawdziwej wiary, których nie wolno sprzedawać!
— Spytaj, — roześmiał się Malaf — a one powiedzą ci, że nie znają wcale islamu.
— Ha! Jeżeli tak, to dobrze. Jesteście rozumnymi przedsiębiorcami. Obawa kary uczyni z nich w razie potrzeby poganki. A do któregoż szczepu te niewolnice należą?
— To niewiasty z plemienia Fessara,
Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/23
Ta strona została uwierzytelniona.
19