dy tak, że teraz nikt nie wie, kim byli łowcy.
— A któż ten plan ułożył?
— Któżby, jeśli nie Ibn Asl ed Dżazuhr, twój syn, nasz władca.
— Tak i ja przypuszczałem. To najsłynniejszy łowca niewolników, i jestem z niego dumny. Ale jak wpadł na myśl porwania Beduinek? To najśmielszy czyn, jakiego dotychczas dokonał. Jeśli się jednak dostanie do wiadomości publicznej, że to on był sprawcą napadu, wystąpią przeciwko niemu nietylko świeccy sędziowie, lecz i kaznodzieje, a wtedy może być z nami źle.
— Nic się nie wyjawi. Nasi ludzie mają tak dobry udział w łupach, że nikt z nich ani słowa nie piśnie. Jeden z naszych odbiorców w Stambule prosił o Arabki. Pisał, że murzynki za brzydkie, a Cirkassierki teraz nie w modzie. Arabek nie było jeszcze w handlu, a ponieważ będą zupełną nowością, należy się spodziewać bardzo obfitego zarobku.
— A zatem do Stambułu! Jaką drogą idziecie?
Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/25
Ta strona została uwierzytelniona.
21